Z dorobku Borowskiego maturzyści muszą znać opowiadania „Proszę państwa do gazu” oraz „Ludzie, którzy szli”. To opowiadania epoki współczesnej, które są przerabiane na lekcjach, jako przykłady literatury z okresu II wojny światowej. Proszę państwa do gazu - audiobook. Wstrząsający utwór Borowskiego, przykład literatury obozowej Autor, przeżył codzienność obozową i na własnej skórze odczuł obozowe życie. Teraz opowiada o świecie upadku norm etycznych i przystosowaniu więźniów do życia obozowego. Antygona i Ismena są w każdym z nas – rozważania o uniwersalności postaw. dążenia pozostają niezmienne, mimo upływu czasu. Sofokles w swojej tragedii pt. elementy tych dwóch postaw. otwarcie przeciwstawiła się woli Kreona, który zakazał pochówku Polinejkesa – uznanego za zdrajcę. Antygona miała świadomość konsekwencji. „Proszę państwa do gazu” i inne opowiadania Tadeusza Borowskiego – człowiek złagrowany Warto sięgnąć także po konteksty z innych tekstów kultury niż literatura np. po konteksty filmowe, które obrazują te same motywy w innych okolicznościach. . Obsada: Ignacy Gogolewski (Narrator) Mateusz Łasowski (Tadek) Michał Czachor (Witek) Piotr Polk (Marsylczyk) Wojciech Pszoniak (Henri) Ilja Zmiejew (Rosjanin) Kostas Joriadis (Grek 1) Cezary Morawski (Esesman) Józef Mika (Esesman 2) Janusz Wituch (Blokowy) Henryk Rajfer (Rabin) Elżbieta Kijowska (Kobieta 1) Anna Apostolakis (Kobieta 2) Martyna Sommer (Dziecko) Andrzej Tomecki (Starzec) Marta Ścisłowicz (Dziewczyna 1) Dominika Biernat (Dziewczyna 2) Krzysztof Szczerbiński (Głos 1) Paweł Szczesny (Głos 2) Andrzej Chudy (Głos 3) Andrzej Tomecki (Głos 4) Dobre wiadomości dla polskiej energetyki. Flagowy projekt jest coraz bliżej realizacji - Zarówno rozbudowa gazoportu, jak i projekt Baltic Pipe są bardzo realne - twierdzi premier Beata Szydło w wywiadzie dla tygodnika "Do Rzeczy". Jak podkreśliła, nie może mówić o szczegółach, ale wszystko jest na dobrej drodze. - Mam nadzieję, że niedługo będziemy mogli zakomunikować dobre wiadomości w tej sprawie - zaznaczyła. Premier Beata Szydło zapewnia, że Polska ma też alternatywny plan wobec Baltic Pipe | Foto: Jacek Dominski/REPORTER / East News To kolejny sygnał sugerujący, że faktycznie może dojść do budowy Baltic Pipe, czyli gazociągu o przepustowości 10 mld m3, łączącego Danię z Polską, który miałby zapewnić nam znaczne uniezależnienie się od rosyjskiego gazu. Beata Szydło w rozmowie z tygodnikiem, że w ostatnich tygodniach przeprowadziła szereg rozmów z premierem Danii. - Obu stronom zależy na tym, aby ten projekt doprowadzić do końca, teraz trwają negocjację i mam nadzieję, że już niedługo będziemy mogli zakomunikować dobre wiadomości - odpowiadała premier na pytanie o dywersyfikację dostaw gazu do Polski. Politycy za powstaniem BP Zapowiedź Szydło to kolejny sygnał, który zdaje się potwierdzać, że Baltic Pipe powstanie. Jak niedawno mówił pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotr Naimski, w tej chwili "trwa końcowa faza projektu". - Ustalane są warunki realizacji inwestycji - mówił Naimski. Czytaj także w BUSINESS INSIDER Niewykluczone, że wspomniane przez premier Szydło rozmowy z premierem Danii dotyczyły warunków, o których mówił wówczas minister. Wydaje się to tym bardziej prawdopodobne, że jesteśmy już niemal w połowie 2017 roku, a według zapowiedzi Naimskiego Baltic Pipe miałby powstać do 2022 roku. Swoje wstępne zainteresowanie tym projektem wyraził też rząd Norwegii. Według szefa MSZ Witolda Waszczykowskiego, który niedawno spotkał się ze swoim norweskim odpowiednikiem, gazociąg do Danii mógłby powstać w ciągu 5-6 lat. Również według prezydenta Andrzeja Dudy najlepiej by było, gdybyśmy zaczęli sprowadzać gaz z Danii i Norwegii najpóźniej w 2022 roku. Dlaczego gazociąg do Danii jest tak ważny dla naszej energetyki? "Polska nie kupi więcej gazu od Rosji" Projekt Baltic Pipe nie jest nowy - powstał już w 2007 r. To wtedy PGNiG i Gaz-System (operator sieci przesyłowych w naszym kraju) oraz duńskie (tamtejszy operator gazociągów) podpisały porozumienie o budowie "Bałtyckiej Rury". Wówczas jednak projekt uznano za nierentowny i go porzucono. W 2016 rząd i PGNiG wróciły do niego, bo według nich tzw. rewers gazociągu jamalskiego, którym przesyłany jest gaz z Niemiec do Polski, przestał być bezpiecznym źródłem surowca. To efekt zmian w niemieckim prawie, które powodują, że w sytuacji kryzysowej Niemcy najpierw będą zatrzymywać gaz dla siebie - w magazynach należących do Gazpromu - a dopiero potem tłoczyć go do Polski. Tak tłumaczył to pod koniec lutego 2016 r. na sejmowej komisji ds. energii i skarbu państwa wiceprezes PGNiG Maciej Woźniak: Jeżeli doszłoby do sytuacji kryzysowej i wstrzymania przepływu gazu z Rosji, to istnieje wysokie prawdopodobieństwo, że nie będziemy mogli liczyć na uzupełnienie deficytu dostawami z Niemiec. Jednocześnie rząd planuje nie przedłużać długoterminowego kontraktu z Gazpromem na dostawy błękitnego paliwa, podpisanego w 1996 roku. Obowiązuje on właśnie do 2022 roku, stąd pośpiech dotyczący Baltic Pipe. Naimski określił kontrakt jamalski jako "kamień u szyi polskiej gospodarki". Jak gazociąg do Danii uniezależni nas od rosyjskiego gazu? Baltic Pipe ma posiadać przepustowość 7-10 mld m3, podczas gdy w 2015 r. Polska zużyła 15,4 mld m3 gazu (o 0,4 m3 więcej niż w 2014). W 2020 roku potrzeby te wzrosną do 17 mld m3, a w 2025 do 19 mld. Do tej pory z Rosji pochodziła około połowa gazu zużywanego w naszym kraju. Baltic Pipe pozwoli wypełnić dużą część tych potrzeb z kompletnym pominięciem Rosji. Teraz nawet bowiem kupując gaz z Niemiec przez rewers, de facto bierzemy go od pośredników, którzy z kolei są klientami Gazpromu. Co ważne, 3-4 mld m3 gazu sprowadzanego przez Baltic Pipe mogłoby należeć do polskich firm - swoje inwestycje w Norwegii mają Lotos i PGNiG. Ta druga firma do 2020 r. chce wydobywać aż 3 mld m3 gazu rocznie w Norwegii, obecnie jest to ok. 0,7 mld. Do tego dochodzi fakt, że z polskich złóż wydobywamy 4,4 mld m3 gazu rocznie - czyli z samego Baltic Pipe i wydobycia krajowego Polska mogłaby więc uzyskiwać ok. 9-11 mld m3 gazu - a więc ponad połowę rocznego zapotrzebowania na rok 2020. Reszty, czyli ok. 6-8 mld m3, nie musielibyśmy jednak sprowadzać od Rosjan gazociągiem jamalskim, bo aż 5 mld m3 możemy pozyskiwać przez terminal w Świnoujściu, który także ma ulec rozbudowie, do 7,5 mld m3. Do tego dochodzi plan stworzenia drugiego gazoportu - jednostki pływającej w okolicach Trójmiasta, o możliwościach regazyfikacyjnych szacowanych na 1,5 mld m3. Według serwisu Lotos już ma plany inwestycyjne dotyczące nowego gazoportu. Jest "plan alternatywny" wobec Baltic Pipe Co prawda Baltic Pipe jako projekt nie pojawił się w rządowej strategii energetycznej, ale wskazano w niej, że cel dywersyfikacji dostaw surowców ma zostać osiągnięty poprzez budowę "infrastruktury umożliwiającej dostawy z nowych źródeł". Pojawia się tam wzmianka o gazie z "norweskiego szelfu kontynentalnego", która jednak może dotyczyć wyłącznie inwestycji Lotosu i PGNiG w Norwegii. Biorąc pod uwagę wsparcie Duńczyków, według których Baltic Pipe zmniejszyłby ceny zakupu gazu ziemnego również dla nich, można mieć spore nadzieje, że Baltic Pipe powstanie - pytanie tylko, w jakim terminie. Rząd jednak, jak twierdzi, jest przygotowany na sytuację, w której gazociąg nie powstanie do 2022 roku. - Mamy też alternatywny plan - zapewniła Beata Szydło w "Do Rzeczy". Firmy, które sprzedadzą węgiel po ok. 1000 zł za tonę mogą liczyć na rekompensatę ok. 750 zł/t. Odbiorca końcowy uzyska produkt w cenie akceptowalnej, a sprzedawca będzie mógł realizować zysk - zapowiedział we wtorek pełnomocnik ministra klimatu ds. bezpieczeństwa energetycznego Wojciech Krawczyk. Rekompensaty dla sprzedawców węgla We wtorek Rada Ministrów ma zająć się rekompensatami dla sprzedawców węgla, by obniżyć jego ceny dla odbiorców indywidualnych. "Dzisiaj na Radzie Ministrów będzie przedstawione rozwiązanie, które spowoduje, że ceny na składzie węgla w różnych lokalizacjach w Polsce będą wynosiły dla odbiorcy indywidualnego, dla tych gospodarstw domowych, które są najbardziej dotknięte czy wrażliwe na zmiany cen surowca, około 1000 zł" - poinformował we wtorek w Programie Pierwszym Polskiego Radia pełnomocnik ministra klimatu i środowiska ds. bezpieczeństwa energetycznego Wojciech Krawczyk. Czy rekompensaty dla sprzedawców węgla wyniesie 750 zł za tonę węgla? Jak mówił, tona węgla na kopalni kosztuje obecnie od 700 zł do 1000 zł za tonę. Ceny na składach są duże wyższe - od 2000 do 3000 zł za tonę i mają charakter spekulacyjny - ocenił. "Podmioty, które sprzedadzą węgiel po cenie około 1000 zł (za tonę) będą mogły ubiegać się o rekompensatę około 750 zł do każdej tony, co spowoduje, że odbiorca końcowy rzeczywiście uzyska produkt w cenie akceptowalnej, a sprzedawca będzie mógł realizować zysk. Beneficjentem tej pomocy są gospodarstwa domowe" - powiedział Krawczyk. "Obliczyliśmy, że taka cena, która występowała na rynkach po wprowadzeniu embargo (na węgiel - PAP), do końca maja to jest około 1600-1700 zł. W momencie kiedy dochodzą koszty logistyki, koszty stałe, ta cena 1750 zł jest ceną właściwą" - wyjaśnił pełnomocnik ministra klimatu. "Mam nadzieję, że to jest kwestia najbliższych tygodni" - dodał w odpowiedzi na pytanie o termin wdrożenia wskazanego rozwiązania. Czy kopalnie zwiększą wydobycie węgla w 2022 r.? Krawczyk zwrócił też uwagę, że firmy takie jak Polska Grupa Górnicza, Bogdanka czy Tauron zdecydowały się na zwiększenie możliwości wydobywczych, jeśli chodzi o węgiel dla gospodarstw domowych gruby i średni. "Ono zostanie troszeczkę zwiększone. Zwiększenie wydobycia nie odbywa się z tygodnia na tydzień, to są miesiące przygotowańm czasami półtora-dwa lata" - zaznaczył. Ile węgla wydobywają polskie kopalnie? Pełnomocnik dodał też, że całość polskiego wydobycia to ponad 44 mln ton rocznie. "W tym zakresie, w którym musimy, będziemy wspomagać się importem z kierunków alternatywnych do rosyjskiego, takich jak Australia, RPA, Kolumbia, Indonezja i USA" - podkreślił Krawczyk. W minionym tygodniu rzecznik rządu Piotr Müller zapowiedział, że we wtorek po posiedzeniu Rady Ministrów zostanie przedstawiony plan dotyczący zbicia cen węgla. "W gruncie rzeczy on polega przede wszystkim na skróceniu łańcuchów dostaw, na przejęciu przez spółki Skarbu Państwa, rozszerzeniu swojej działalności o bezpośrednią sprzedaż węgla, co umożliwi znaczącą obniżkę ceny węgla" - mówił Müller. W zeszły wtorek minister klimatu i środowiska Anna Moskwa wraz z rzecznikiem rządu mówiła o problemie z dostępnością węgla w sklepie Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Zapowiedziała, że aby więcej węgla mogło trafić do gospodarstw domowych, przekierowany zostanie cały polski węgiel, jaki jest dostępny - zwiększając też wydobycie - "właśnie do PGG, za pomocą sklepu, za pomocą składów, za pomocą pośredników". Przygotuj się do stosowania nowych przepisów! Poradnik prezentuje praktyczne wskazówki, w jaki sposób dostosować się do zmian w podatkach i wynagrodzeniach wprowadzanych nowelizacją Polskiego Ładu. Tyko teraz książka + ebook w PREZENCIE Proszę państwa do gazu - Tadeusz Borowski: streszczenie, opracowanie, interpretacja Proszę państwa do gazu Tadeusza Borowskiego to opowiadanie o ponurej rzeczywistości obozu koncentracyjnego. Ukazuje dzień z życia więźnia podczas przyjmowania transportów. Streszczenie tego utworu i opracowanie pozwoli wam lepiej zrozumieć niesłychanie ciężkie czasy II wojny światowej. Posłuchaj albo przeczytaj. Proszę Państwa do gazu - Tadeusz Borowski - streszczenie i opracowanie lektury To view this video please enable JavaScript, and consider upgrading to a web browser that supports HTML5 video Spis treściProszę Państwa do gazu - najważniejsze informacjeProszę państwa do gazu - Tadeusz Borowski streszczenieProszę państwa do gazu - problematykaBehawioryzm narratora w Proszę państwa do gazuMotywy obecne w Proszę państwa do gazu Druga Wojna Światowa była wyjątkowo brutalna. To właśnie wtedy Polska przeżywała chwile, które odcisnęły swoje piętno na historii naszego kraju. Obozy koncentracyjne przyniosły śmierć milionom ofiar. Przywożono tam nie tylko Żydów, ale i przedstawicieli innych narodów. Ponurą codziennością były łapanki przeprowadzone na ulicach wielu polskich miast. Niestety, mimo ogromu dokumentacji, wciąż można się spotkać z określeniem „polskie obozy koncentracyjne”. Musisz jednak wiedzieć, że były to obozy nazistowskie. Proszę Państwa do gazu - najważniejsze informacje Proszę Państwa do gazu to jedno z opowiadań Tadeusza Borowskiego, które przedstawia życie w Auschwitz-Birkenau, obozie zlokalizowanym w Oświęcimiu. Autor opisuje wydarzenia, w których brał czynny udział. Robi to w sposób niezwykle sugestywny i bardzo dosadny, często nie przebierając w środkach. W opowiadaniu pojawiają się określenia czasem może zbyt dosłowne, ale tylko w ten sposób można najpełniej oddać obozową rzeczywistość. Gdyby to był scenariusz filmowy, można byłoby uznać go za dzieło nad wyraz poruszające. Niestety nie jest to fantazja twórcy. Wszystkie te wydarzenia bowiem odbyły się naprawdę. Wydarzenia przedstawione w „Proszę państwa do gazu” dzieją się w czasie drugiej Wojny Światowej. Autor opisuje jeden dzień, podczas którego do obozu przyjeżdżają nowi więźniowie. O ramach czasowych informuje nas wiadomość o przybyciu pierwszego transportu oraz wieczorny powrót więźniów do obozu. Akcja dzieje się w Auschwitz-Birkenau – opowiadanie rozpoczyna się w baraku, by chwilę później przenieść nas na rampę rozładunkową. Główny bohater jest jednocześnie narratorem wydarzeń. W „Proszę państwa do gazu” poznajemy go jako Tadka. Jest zdruzgotany tym, co musi każdego dnia przeżywać, jak musi walczyć, by następnego dnia rano się obudzić, i na co musi patrzeć, nim odzyska wolność. Jest także Henri, kolega Tadka z obozu. Razem pracują na rampie rozładunkowej, przyjmując nowych więźniów i segregując ich bagaże. W opowiadaniu poznajemy też Marsylczyka, którego Tadek nazywa Cosway. To dość specyficzny typ, który transporty ludzi w wagonach bydlęcych kojarzył wyłącznie z dostawą jedzenia, a nie śmiercią milionów istnień. Warto również, byś zapamiętał Andreja, rosyjskiego więźnia, który zaatakował kobietę, gdy ta wyrzekła się swojego dziecka. Na rampie rozładunkowej było mnóstwo ludzi, między innymi esesmani, którzy wyróżniali się okrucieństwem i chamstwem. Nim przejdziemy do właściwego omówienia utworu, wiedz, że „Proszę państwa do gazu” jest jednym z wielu opowiadań autorstwa Tadeusza Borowskiego opisujących życie w obozie koncentracyjnym. Proszę państwa do gazu - Tadeusz Borowski streszczenie Opowiadanie rozpoczyna się od opisania scenerii obozu. Spotykamy się z więźniami, którzy są nadzy. W Birkenau trwa właśnie akcja dezynfekcyjna. Uniformy, które należały do więźniów, zabrano i wrzucono do basenów wypełnionych cyklonem, tym samym gazem, którego używa się do zabijania ludzi w komorach. To był trudny okres nie tylko ze względu na pozbawienie ochrony ciała, ale także na brak sienników, koców czy materaców. Do dezynfekcji zabrano wszystko – osadzonym pozostało spać na nagich, szorstkich deskach. Co gorsza, panuje upał, a chwilowy brak nowych transportów sprawia, że jest to czas, w którym pozornie nic się nie dzieje. Tadek żywi się paczkami przysyłanymi z domu. Właśnie odebrał pakunek od swojej matki, którym postanowił podzielić się ze swoimi przyjaciółmi – Henrim i Francuzem z Marsylii. Bohaterowie należeli do Kanady. W Oświęcimiu tak właśnie określano specjalną grupę, której członkowie zajmowali się rozładunkiem transportów ludzi. Ci, którzy należeli do Kanady, mieli nieco łatwiej – podczas rozładunku zawsze mogli zdobyć trochę jedzenia czy nowej odzieży. W trakcie posiłku do mężczyzn podszedł blokowy, aby wezwać Kanadę do stawienia się na rozładunek. Rampa, na której zatrzymywał się pociąg, była położona w całkiem sielskiej okolicy. Dookoła było zielono, znajdował się tam placyk ze żwirem, a w tle było widać mały barak. Więźniowie po dotarciu na miejsce zostają podzieleni na grupy. Jedna ma się zająć wyładunkiem ludzi, druga decydować, kto z przywiezionych trafi do lagru, czyli obozu, a kto do gazu. Do osadzonych dołączyli esesmani. Borowski wprost pisze, że byli otyli, spasieni, a ich twarze, mimo że obsypane srebrem, były chamskie. Nagle nadjeżdża transport z nowymi więźniami. Wszyscy w wagonie krzyczą, są przerażeni, błagają o wodę i pomoc. W celu przywrócenia porządku jeden z Niemców puścił serię z karabinu. W wagonie się uspokoiło, a na rampę zaczęły podjeżdżać ciężarówki. Członkowie Kanady już na wstępie dowiedzieli się, że jeśli któryś z nich zdecyduje się na kradzież kosztowności, zostanie natychmiast rozstrzelany. Po krótkim omówieniu spraw organizacyjnych otworzono wagony i zaczęto wyładowywać ludzi wraz z ich dobytkiem. Członkowie Kanady odbierali im walizki, plecaki, cały bagaż, jaki ze sobą przywieźli. Wszystko lądowało na jednej, wspólnej kupie. Kiedy ktoś z przyjezdnych zapytał o swój przyszły los, wszyscy zamilkli. Członkowie Kanady mieli zakaz rozmawiania z nowymi więźniami. Ich rola sprowadzała się do ustawienia przybyszów w dwóch grupach. Pierwsza trafiała do obozu, druga zaś od razu skazywana była na śmierć. Ciężarówki ze skazanymi jechały do krematoriów, a następnie wracały puste po kolejną grupę. Na rampie tempo pracy było bardzo szybkie. Kanada dzieliła, esesman zapisywał, ciężarówki jeździły. W notesie Niemca można było zobaczyć kreski – szesnaście oznaczało tysiąc ludzi. Podział łupu był jasny. Kosztowności, jakie znaleziono w walizkach, należało oddać Niemcom. Jedzenie zaś więźniowie szybko zjadali lub chowali dla siebie. Kiedy wszystko zostało już rozdysponowane, Kanadzie wydano rozkaz, by uprzątnęli puste wagony. Jednak wagony nie do końca były puste. Więźniowie musieli z nich wynosić martwe dzieci, które z powodu panującego tam ścisku, dusiły się i umierały w odchodach. W większości były to niemowlęta porzucone przez matki. Kobiety zdawały sobie sprawę, że jeśli przyznają się do posiadania małego dziecka, ich szanse na przeżycie drastycznie zmaleją. Jak to dosadnie zauważa Henri, Tadek wygląda, jakby miał rzygać. Kobiety odebrała komendantka z obozu kobiecego. Trupy wrzucono na ciężarówki, które następnie wywiozły je do kremacji, a walizki wrzucono do samochodu. Kanadę czekało jeszcze drugie sortowanie, ale to już na miejscu, czyli w lagrze. Rampa po wysprzątaniu wyglądała, jakby nic się na niej nie wydarzyło. Po pierwszym transporcie nie został nawet ślad. Wszyscy byli gotowi na przyjęcie drugiego. I trzeciego. A potem kolejnych. Pociągi z nowymi więźniami przyjeżdżały od rana do wieczora. I tak codziennie. Dla członków Kanady było to wyczerpujące zadanie. Nie tylko ze względu na ogrom pracy, ale także świadomość tego, co się dzieje z nowymi więźniami i poczucie własnej niemocy. Podczas jednego z takich rozładunków na dłoni Tadka zacisnęła się ręka trupa. Rozładunek był wyczerpujący, a gorąc panujący w powietrzu tylko potęgował ten efekt. Po tylu transportach bohaterom trudno było odczuwać jakąkolwiek empatię czy litość w stosunku do nadjeżdżających. W pewnym momencie Tadek sam mówi, że marzy o powrocie do obozu. Mimo braku w nim ubrań i posłań tylko to miejsce jest dla niego oazą spokoju i wytchnienia. Niestety transporty wciąż przyjeżdżały. Tadek patrzył na nowo przybyłych i wiedział, że cały ich dobytek, choćby najlepiej ukryty, i tak zostanie odnaleziony. Niemcy wyślą więźniów do roboty lub do gazu, a ich ubrania dokładnie przeszukają. Nie tylko zgarną brylanty, złoto, pieniądze znalezione w kurtkach czy podeszwach butów. Dobiorą się też do ust, gdzie można schować kosztowności pod językiem, dobiorą się do macic i kiszek, a nawet wyrwą złote zęby. Nasz bohater to wszystko wiedział, lecz nic nie mógł powiedzieć, nic nie mógł zrobić. Aby przeżyć, musiał być jak inni w Kanadzie. W końcu nadjechał ostatni pociąg z więźniami. Nareszcie udało się wszystkich podzielić. Esesman zrobił ostatnią kreskę w notesie. Tego dnia, kiedy Tadek pomagał innym w rozładunku, do obozu przyjechało aż piętnaście tysięcy ludzi. Ciężarówki, piece, Niemcy oraz członkowie Kanady pracowali na okrągło. Po całym dniu wracali do obozu objuczeni w nowe ciuchy, jedzenie i łapówki. To nie jest tak, że Kanada mogła sobie wnosić do obozu, co tylko chciała. Czarna kawa, jedwab czy kosztowności stanowiły zapłatę dla wachmanów, czyli strażników, by więźniowie mogli przejść bez kontroli. A oni przez kilka następnych dni mogli skosztować szynki, konfitur, likierów czy wódki. Wszyscy w obozie będą dobrze wspominać ten transport. Transport „Sosnowiec-Będzin”, który był bogaty i zasobny. Tymczasem nocą wciąż widać pracujące kominy krematoriów, z których wydobywa się dym. Proszę państwa do gazu - problematyka Proszę państwa do gazu nie należy do łatwych lektur. Opowiadanie przedstawia tylko jeden dzień z życia Tadka, a pamiętajmy, że takich dni było o wiele więcej. Tyle jednak wystarczy, by samemu oczami wyobraźni zobaczyć, jak wykańczające były to chwile. Nie tylko niszczyły człowieka fizycznie, niezwykle silnie wpływały przede wszystkim na jego psychikę. Bohater podczas pracy przy rozładunku pęka. Zaczyna zastanawiać się, co się z nim stało, czy dalej jest dobrym człowiekiem. Przestał współczuć ludziom, którzy trafili do obozu. Choć to właśnie dzięki nim udało mu się zapełnić swoje kieszenie i tym samym zapewnić sobie jedzenie na najbliższe dni, przepełnia go nienawiść, że z powodu nowych więźniów musi pracować. A jednym z jego obowiązków było wynoszenie martwych, dziecięcych ciał z wagonów i umieszczanie ich na pace ciężarówki. Tadkowi trudno też było przebywać w towarzystwie ludzi wprawionych w tego typu zadaniach. Doświadczenie pozostałych więźniów pozwalało im wykonywać wszystko mechanicznie, traktowali to, jak zwykłą pracę. Już sam tytuł opowiadania wiele znaczy. „Proszę państwa do gazu” to niejako zobrazowanie każdego nowego transportu. Więźniowie, którzy przywożeni byli na rampę w bydlęcych wagonach, nie wiedzieli, co ich czeka. Zakładali, że przyjechali do pracy. Niestety na miejscu nikt nie odważył się podać im szczegółów. Niepisane prawo mówiło, by nie odpowiadać na zadawane pytania, a po prostu kierować ludzi na rzeź lub na przejazd do obozu koncentracyjnego. Dla Niemców pojmani byli wyłącznie kreskami w notesie. Odrobinę bardziej istotni byli ci zdrowsi. Jak mówi sam Tadek - gaz i tak na nich czeka, lecz wcześniej muszą wykonać swoją pracę w obozie. Tadeusz Borowski w swoim opowiadaniu w sposób bardzo wymowny obrazuje zmianę człowieka w obozie koncentracyjnym. Członkowie Kanady, z którymi pracował tego dnia, przestali odczuwać litość. Stali się robotami, swoją pracę wykonują mechanicznie i nie zwracają uwagi na płacz, śmierć czy porzucenie dziecka. Zdarzały się nawet sytuacje, w których Kanadyjczycy wyżywali się na przyjezdnych. Takie zachowanie opisuje Henri, jeden ze znajomych Tadka, który tłumaczy, że na rampie można dać upust negatywnym emocjom. Byli to ludzie zlagrowani, czyli tacy, którzy zostali przesiąknięci obozowym instynktem przetrwania i działali w myśl zasady odwróconego dekalogu. By przetrwać, trzeba było kogoś poświęcić. Dla Tadka na początku było to niepojęte. Dopiero pracując do późnych godzin wieczornych, zaczął tracić uczucia i stawać się ludzką maszyną, zupełnie jak jego towarzysze. Behawioryzm narratora w Proszę państwa do gazu Jak już wiesz, narrator w tym opowiadaniu występuje w formie pierwszoosobowej. Nie jest wszechwiedzący, nie stara się zgadywać, co motywuje innych, ani co mogą odczuwać w danym momencie. W takiej konstrukcji ujawnia się behawioryzm, czyli sposób ukazania postaci polegający na opisywaniu tego, co widać gołym okiem. To rejestrowanie gestów i zachowań ukazujących się w ważnych momentach. Behawioryzm odrzuca analizę psychologiczną, zamiast tego skupia się na werbalnej warstwie. Pozwala zachować obiektywność opisywanych postaci poprzez przedstawianie jedynie faktów. Tadek nie bawi się w monologi wewnętrzne, nie próbuje stać się obozowym psychologiem czy specjalistą od ludzkich emocji. Kluczowe jest to, co widoczne dla oka. Motywy obecne w Proszę państwa do gazu W opowiadaniu Borowskiego znajdziemy także kilka ważnych motywów. Wsłuchaj się uważnie, żebyś niczego nie pominął. Motyw Żydów – czytając „Proszę państwa do gazu”, ma się wrażenie kontaktu z czymś niesamowicie zorganizowanym. Podczas całodniowego przyjmowania transportów i segregowania ludzi wszystko działa jak w szwajcarskim zegarku. Uświadamiając to sobie, nagle zdajemy sobie sprawę, że czytamy nie tyle relację Tadka, ile opis znakomicie prosperującej fabryki śmierci, w której swoje dusze zostawiali Żydzi. Według Niemców byli jedynie podludźmi, niegodnymi szacunku. Motyw śmierci – ludzie transportowani w zwierzęcych warunkach byli traktowani przedmiotowo. Tych mających jeszcze siłę wysyłano do pracy, pozostałych, czyli starych, chorych, niepełnosprawnych, a także dzieci i większość kobiet od razu wysyłano do krematoriów. Motyw zagłady – jak inaczej można nazwać śmierć milionów ludzi? Żydzi oraz przedstawiciele innych narodów w obozie Auschwitz-Birkenau byli masowo zabijani, głodzeni, wykorzystywani do wyczerpującej pracy. Do pełnego zrozumienia opowiadania warto zapoznać się z kilkoma niezbędnymi zwrotami. Pomogą ci one poznać używany w obozach język. Najważniejszymi z nich są: Lager – obóz koncentracyjny. Kanada – wybrana grupa więźniów pracująca przy transportach ludzi. Przynależność do Kanady była swego rodzaju nobilitacją i gwarantowała brak głodu. Więźniowie do baraków wracali objuczeni w marmolady, cukry, wędliny i chleb. Bloki – tak nazywano baraki, do których przypisywano poszczególnych więźniów. Fleger – sanitariusz w szpitalu. Aby objąć to stanowisko, należało przejść odpowiednie przeszkolenie. Nasz bohater Tadek w obozie jest flegerem, choć tego dowiadujemy się z opowiadania „U nas, w Auschwitzu…”. W „Proszę państwa do gazu” pomaga innym Kanadyjczykom przy rozładunku. Esesman – Niemiec pilnujący więźniów w obozie. Nasi Partnerzy polecają

proszę państwa do gazu całość